Dlaczego odmawiam (po latach) prowadzenia fanpage ubezpieczeniowych w zamian za wynagrodzenie?
Dlaczego nie powinieneś też tego nikomu zlecać.
Podaj email (zarejestrujesz się na mój newsletter) i otrzymaj
1. Ebook w PDF „50 sposobów dla agentów ubezpieczeniowych” (od razu)
2. Raport „Kiedy agenci proszą klientów o polecenie” (po 7 dniach)
3. Ebook PDF „O co klienci ubezpieczeń na życie pytają w Google” (po 14 dniach).
Już ponad 3000 agentów korzysta z tych porad.
Miałem taką usługę dostępną. Nazywała się „Prowadzenie fanpage”. Była rozliczana w modelu subskrypcyjnym.
Czyli multiagent płacił za prowadzenie fanpage na Facebooku. Raz zamawiał usługę w moim sklepie internetowym. Raz podawał dane karty kredytowej. A płacił automatycznie. Co miesiąc. Co miesiąc też otrzymywał fakturę.
Tak długo jak chciał.
Usługa powstała … z potrzeby multiagentów.
Nie mieli oni ani czasu, ani ochoty na cykliczne wymyślanie co mają opublikować, kiedy mają opublikować itp.
I ja ich rozumiałem.
Brak czasu, brak pomysłów, blokady mentalne, obawy przed komentarzami i ocenami… to wszystko są klasyczne blokady / wymówki występujące u nas wszystkich (u mnie też!).
I ja ten ból z nich zdejmowałem, przynajmniej przejściowo.
Usługa powstała jakieś cztery lata temu.
Wtedy inwestowanie w budowanie fanpage na Facebooku, mając cele biznesowe (i nie bójmy się tego powiedzieć… licząc na sprzedaż) na uwadze, miało sens.
Wtedy też, multiagenci którym pomagałem, po drodze mojego prowadzenia fanpage’a uczyli się (patrząc mi „na rączki”) tego co i jak publikować. Więc mieli dodatkową wartość.
Wielu z nich teraz już sobie pięknie radzi samodzielnie. I o to chodzi.
Dziś schowałem tą usługę prowadzenia fanpage na Facebooku ze swojego sklepu.
Już jej nie oferuję.
W rozmowie z jednym multiagentem parę dni temu wprost odradziłem tego rozwiązania, pomimo tego że agent już chciał kupić. Już chciał skorzystać z tej usługi.
Czemu odmówiłem, czemu nie udostępniam już tej usługi i co z tego wynika?
Odmówiłem, ponieważ patrząc na jego cele biznesowe (zwiększenie rozpoznawalności jego biznesu i zwiększenie sprzedaży), musielibyśmy włożyć niewspółmiernie dużo wysiłku, pracy i pieniędzy w fanpage multiagencji, aby na koniec dnia… była z tego jakaś sprzedaż.
A to wszystko oczywiście przez zasięgi (nie dopalane reklamą) na fanpage’ach zbliżone do oprocentowania na lokatach…
(krótko: bardzo niskie).
Bez sensu jest moim zdaniem oferowanie usługi (mimo że klient już teraz chce ją kupić), jeżeli usługa w wyniku zmieniającego się otoczenia nic nie da klientowi.
Jednak jest rozwiązanie.
Więcej zyskasz, jeżeli wykorzystasz potencjał który jest w Twoim profilu prywatnym na Facebooku.
Tam już jest Twoja publiczność, Część tej publiczności to Twoi przyszli klienci.
Systematycznie i szczerze (autentyczność rządzi!) publikując o tym jak pomagasz swoim klientom, jak rozwijasz swoją firmę i siebie – zyskasz wierne grono “podglądaczy”, fanów.
Z tego grona, nawet nie zauważysz jak szybko pojawią się klienci, którzy w wiadomości prywatnej spytają “A ubezpieczysz mnie?”.
Ba… Samo pisanie o sprzedaży (“dziś sprzedałem klientowi ubezpieczenie mieszkania w dzielnicy X”) może dać Ci sprzedaż.
Mówmy o tym że sprzedajemy. Nie ma w tym nic złego.
Nie ma nic złego w sprzedaży.
A wracając do multiagenta któremu odmowiłem…
Zaproponowałem że dam mu wędkę zamiast ryby.
Nauczę multiagenta (podczas zdalnych konsultacji skypem „1 na 1”, w cyklach miesięcznych, w subskrypcji płatnej co miesiąc):
– co powinien publikować na profilu prywatnym (bo tu jest potencjał w zasięgach i w sprzedaży) na Facebooku żeby pozyskiwał klientów ubezpieczeniowych
– co powinien napisać w wizytówce Google Moja Firma żeby pozyskiwał klientów ubezpieczeniowych
– co powinien opublikować na stronie internetowej swojej multiagencji żeby pozyskiwał klientów ubezpieczeniowych
I tak oto od usługi „prowadzenie fanpage multiagencji ubezpieczeniowej” w subskrypcji, przeszliśmy do „konsultacji 1 na 1 dla multiagencji” w subskrypcji.
Same ubezpieczenia przecież są pewną subskrypcją…
Zobacz też:
Dodaj komentarz