IV Kongresu Polskiej Izby Ubezpieczeń: „Technologia we krwi” – Natalia Hatalska

[su_note note_color=”#ffffff” text_color=”#000000″]Zapisz się do bezpłatnego newslettera dla agentów aby być powiadomionym o nowych poradach. [yikes-mailchimp form=”75″]
[/su_note]

Natalia Hatalska, która za chwilę pojawi się na tej scenie, to osoba w pewnych kręgach doskonale znana, niezwykle wpływowa w blogosferze, szczególnie doskonale znany jest jej blog hatalska.com, który właściwie powinien odwiedzić każdy, a szczególnie ten, kto interesuje się nowinkami technologicznymi, interesującymi rozwiązaniami marketingowymi.

Bo Natalia jest obserwatorką trendów. I na temat tych trendów i tego, jak będzie wyglądała przyszłość, wie naprawdę bardzo dużo, o czym Państwo za chwilę się przekonają.

Ta wielokrotnie nagradzana i doceniana blogerka opowie nam o tym, jak wyglądać będą ubezpieczenia przyszłości.

Czy bionika, transplantologia, a może terapia genów będą miały znaczący wpływ właśnie na te ubezpieczenie, a jeśli tak, to jaki. Natalia Hatalska, zapraszam.

Dzień dobry państwu. Bardzo dziękuję za zaproszenie i za to miłe przedstawienie. Doceniam, że państwo jesteście tutaj tak liczni, pomimo tej pięknej pogody na zewnątrz i morza.

Zostałam dzisiaj poproszona, żeby opowiedzieć państwu o scenariuszach przyszłości, które mogą dotyczyć branży ubezpieczeniowej.

Część z nich jest już może dzisiaj trochę znana, część pewnie będziecie musieli sami wymyślać.

Ja wrzucę Wam kilka takich tematów, które są w mojej ocenie warte zastanowienia, ale zacznę od badań, które zrobiłam w zeszłym roku na potrzeby TrendBooka, czyli raportu, który wydaję co roku, a który dotyczy najważniejszych trendów w nadchodzącym roku.

I tam badałam trzy grupy.

Pierwsza to byli internauci ogółem, a druga to internauci aktywni, czyli osoby, które deklarują zainteresowanie nowymi mediami, technologiami i aktywnie poszukują informacji o trendach.

I trzecia grupa to byli marketerzy.

I zapytałam ich o to, czy w ogóle interesują się technologiami.

I okazało się, że ponad połowa internautów powiedziała, że interesuje się technologiami.

W grupie tzw. internautów aktywnych ten wskaźnik był zdecydowanie powyżej 90%, czyli zdecydowanie wyższy.

Co istotne i ciekawe, to to, że nie ma tutaj rozróżnienia na pleć, czyli zarówno kobiety, jak i mężczyźni deklarowali w tym samym stopniu zainteresowanie nowymi technologiami.

Druga rzecz, która jest ważna z tego badania, to to, że w mediach jest taki przekaz, że nowe technologie nas zjedzą, że powinniśmy się ich obawiać, że człowiek przestanie istnieć, że będą roboty itd.

Natomiast w tym badaniu, które ja realizowałam, okazało się, że raczej większość badanych ma pozytywny stosunek do technologii, czyli uważa, że technologie będzie miała pozytywny wpływ na nasze życie.

Jak występuję, to często zestawiam te badania z badaniami czy taką macierzą, którą być może Państwo znacie, a która została opracowana przez naukowców z Londynu. Pokazuje ona najważniejsze trendy do 2065 r., czyli w perspektywie 50-letniej.

Jest podzielona wg trzech okresów czasowych, czyli to, co dzieje się dzisiaj, to, co jest prawdopodobne, czyli perspektywa do 2030 r., i to, co jest możliwe.

To, co jest ważniejsze w tej macierzy, to to, że ona jest podzielona wg pięciu głównych obszarów.

Mamy obszar, gdzie trendy, którą są tam zebrane, dotyczą technologii zielonych – związanych z energią, biotechnologii – związanych z organizmami żywymi, nanotechnologii – niezwykle malutkich technologii, neurotechnologii – funkcjonowania naszego mózgu, i technologii cyfrowych – internet, mobilność i wszystkie te rzeczy, które znamy na co dzień.

I jeżeli weźmiemy pod uwagę informacje, które pochodzą od użytkowników, i te informacje zestawione są z tą macierzą, to wniosek jest tylko jeden, my go podświadomie też czujemy, mianowicie, że każda firma dzisiaj jest firmą technologiczną, niezależnie od tego, czym się zajmuje.

I tu jako przykład podaję markę producenta kosmetyków L’Oréal, który w ubiegłym roku opracował specjalną aplikację umożliwiającą nam noszenie makijażu na twarz cyfrowo za pomocą specjalnej aplikacji, którą mamy w telefonie.

I ona jest nanoszona w czasie rzeczywistym, czyli kiedy my używamy tej aplikacji, to nasz telefon pełni funkcję lustra.

Ta aplikacja skanuje 140 punktów na naszej twarzy, wybieramy sobie z niej kosmetyk, którego chcemy użyć. Wcześniej, jak testowaliśmy tego typu aplikacje, to polegało to na tym, że wgrywało się swoje statyczne zdjęcie i nakładało się wtedy makijaż.

Tutaj jest tak, że to działa w czasie rzeczywistym, czyli nawet kiedy ja ruszam głową, a nałożyłam sobie np. róż na policzki albo kolor szminki, to ta szminka zostaje. Natomiast jak działa ta aplikacja, to nie ma znaczenia, chciałabym, abyście Państwo zerknęli na statystyki.

Ta aplikacja w bardzo krótkim czasie została pobrana prawie 10 milionów razy. Ilość produktów przetestowanych w tej aplikacji jest większa niż 60 milionów, czyli ogromna ilość. I to pokazuje, że mamy firmę, która z firmą kosmetyczną produkuje kosmetyki, a nagle tworzy rozwiązanie technologiczne, które jest niezwykłe popularne. I takie przykłady mogłabym wskazać właściwie w każdej kategorii. Jeżeli każda firma jest firmą technologiczną, to jak najbardziej dotyczy to również branży ubezpieczeniowej.

Natomiast kiedy ja patrzę na branżę ubezpieczeniową z perspektywy technologii, to dla mnie to jest technologiczny maruder.

Czyli ta branża jest zdecydowanie w tyle za wszystkimi innymi. Zarówno na poziomie innowacyjności, czyli innowacje, które są podejmowane, oczywiście są, to nie jest tak, że w tej kategorii nie spotkamy żadnych, są np. takie rozwiązania czy wchodzą nowi gracze jak Intszuldbox (6.08), czyli ubezpieczyciel, który ubezpiecza zwłaszcza młodych użytkowników, ich samochody na podstawie ich kompetencji, tego, jak oni jeżdżą, a nie ich wieku.

Ale tak naprawdę, gdybyśmy porównali innowacje, które dzieją się w Państwa kategorii, z innowacjami, które dzieją się w całej branży finansowej, to zobaczcie, jak to wygląda. Nie jestem w stanie przygotować takiej macierzy dla Państwa kategorii, nawet gdybym bardzo chciała. Liczba start-up’ów, które powstają w Państwa kategorii, w branży finansowej, jest niewspółmiernie większa.

Byłabym niesprawiedliwa, gdybym nie powiedziała, że w Państwa kategorii nie widać żadnych ruchów czy aktywności podejmowanych w kierunku zmiany innowacyjności, np. takim przykładem jest chociażby Axa, która w swojej ofercie ma co najmniej cztery produkty, które związane są z innowacyjnością, m.in. dawno temu uruchomiony Axa Lab, czyli jednostka umieszczona w Silicon Valley w USA, która ma wyodrębniać technologiczne trendy, które mogłyby potem przełożyć się na branżę ubezpieczeniową.

Mamy Axa Factory, czyli akcelerator biznesu, Axa Ventures, czyli inwestowanie w Start-up’y, które mogą zmienić środowisko ubezpieczeniowe. I pod koniec ubiegłego roku we wrześniu Axa uruchomiła także inkubator Comet, w ramach którego też chce inwestować w start-up’y mające potencjał zmienić branżę ubezpieczeniową.

Czyli oczywiście poziom innowacyjności u Państwa jest niski, ale to nie jest tak, że nic się nie dzieje. Drugi niezwykle ważny obszar to jest to, że nawet jeżeli Państwo macie świadomość danego trendu technologicznego, zdajecie sobie sprawę z korzyści, jakie może on wywołać, to poziom adaptacji tych technologii jest bardzo niski.

Podam Państwu jeden przykład: internet rzeczy. Na pewno rozmawialiście o nim, bo to jest temat, o którym mówi się bardzo dużo już od kilku lat. I gdybym miała powiedzieć o internecie rzeczy, czyli wszelkiego rodzaju technologiach, które umożliwiają nam podłączenie do sieci właściwie wszystkich urządzeń, produktów, przedmiotów, które mamy w swoim otoczeniu, to z Państwa perspektywy najważniejsze są trzy obszary.

Pierwszy z nich to connected cars, czyli samochody podłączone do sieci, do internetu. Czyli mamy różnego rodzaju aplikacje mobilne, tzw. czarne skrzynki czy czarne pudełka, które umieszczamy w naszym samochodzie, i na tej podstawie dopasowujemy ubezpieczenie do użytkownika. Czyli na podstawie tego, jak on jeździ, czy właściwie dokonuje zwrotów, czy nie przyspiesza za często, zbyt gwałtownie nie hamuje.

Za pomocą tego typu urządzeń jesteśmy w stanie śledzić skradzione samochody, ergonomie jazdy, całą masę innego rodzaju informacji pozyskiwać, robić analizę wypadków czy kolizji, do których doszło, awarii, które zostały zgłoszone. Czyli mamy jeden obszar, connected cars, bardzo duża ilość korzyści dla ubezpieczyciela. Drugi obszar to jest connected home, czyli nasz dom podłączony do internetu, tj. wszystkie urządzenia, które mamy w domu mogą być podłączone do sieci i one też dają informację zwrotną ubezpieczycielowi, np. na temat tego, czy jest otwarte okno.

To są takie rozwiązania jak chociażby Nest, (nołszyn, 9.36), Logitech Harmony App, cała masa rozwiązań pozwalająca na podłączenie naszego domu do sieci i powiadamianie nas wcześniej o różnego rodzaju awariach, czyli np. że nam pralka wylała albo mamy możliwość zorientowania się, że przecieka nam gaz w piecu, albo cokolwiek innego, dzięki czemu ubezpieczyciel może odpowiednio wcześnie interweniować i nie ponosić takich kosztów. Trzeci obszar, który w tym obszarze internetu rzeczy, a z Państwa perspektywy jest niezwykle ważny, to jest connected health.

Co pierwsze przychodzi do głowy, to Smart Watche, czyli inteligentne zegarki i urządzenia ubieralne, które dokonują pomiarów naszego ciała, czyli jak funkcjonujemy my jako ludzie. Ale to mogą być też urządzenia inne codziennego użytku, czyli np. szczoteczka do zębów podłączona do internetu, która sprawdza, ile razy myjemy zęby, i na tej podstawie wysyła te informacje do ubezpieczyciela.

I jeżeli myjemy zęby zbyt rzadko, to ubezpieczyciel podnosi nam stawkę za ubezpieczenie. I ubezpieczyciel, korzystając z tego typu rozwiązań, może promować tego typu zachowania, które są pozytywne, czyli np. jeżeli widzi, że użytkownik uprawia sport, bo używa specjalnego zegarka Garmina pokazującego, że codziennie ćwiczymy, przeszliśmy ileś kroków, zdrowo się odżywiamy, to może te zachowania promować.

Czyli dostajemy zniżkę na ubezpieczenie. Zachowania, które są niebezpieczne, może karać. Jakie mogą być te niebezpieczne zachowania? Tak naprawdę mając dzisiaj dostęp do informacji, które są zbierane przez wszelkiego rodzaju urządzenia, te informacje mogą być bardzo wrażliwe i intymne.

I tu chciałam podać Państwu jeden przykład. Dziennikarz TechCruncha jakiś czas temu opublikował na blogu TechCrunch informacje, które pochodzą z jego opaski, coś jak Jawbone. Czyli ma taką opaskę, która dokonuje pomiarów spalonych kalorii, ile kroków wykonał w ciągu dnia, nocy itd., miejsca, w którym się znajduje. Zobaczcie Państwo, to jest wykres, który wzięłam z jego bloga, on to udostępnił.

Co widzimy na tym wykresie? Że ta osoba, ten dziennikarz, znamy go z imienia i nazwiska, między 1 a 2 w nocy spalił 100 kcal. Co więcej, gdybyśmy nałożyli na wykres, ile zrobił kroków i okazałoby się, że żadnych w tym czasie w ogóle nie podejmował, to wiemy, co on robił. Mówiąc wprost, uprawiał seks.

I to jest krzywa bardzo charakterystyczna dla uprawiania seksu, jak wynika to z danych. Mianowicie jest bardzo duże spalenie kalorii na początku i potem na końcu. Więc to jest charakterystyczne dla tego typu zachowania. Jeżeli nałożymy jeszcze trzecią daną, czyli gdzie on był, to Państwo jako ubezpieczyciele możecie przewidzieć zachowania, które są ryzykowne. Czyli że on w nocy uprawiał seks zbyt często albo w nie takich miejscach, w których nie powinien się znajdować.

I możecie go Państwo jako ubezpieczyciel za to „ukarać”. To są bardzo intymne i wrażliwe dane, ale tak naprawdę są w zasięgu Państwa ręki. I teraz mamy internet rzeczy, trzy obszary, mamy świadomość tego, że ta technologia się rozwija. Natomiast w zeszłym roku opublikowane zostało nagranie, które uwzględniało 8 krajów europejskich (bez Polski), największych ubezpieczycieli.

I zanalizowano ich ofertę pod względem wpisywania się w internet rzeczy. Faktycznie w obszarze connected cars 40% ubezpieczycieli miało taką ofertę. Natomiast jeżeli chodzi o connected home czy connected health, które jest tak samo rozwijającą się kategorią jak connected cars, 3% albo 6% wskazań.

Czyli to, o czym powiedziałam, mamy technologię, trend, ale bardzo niski poziom adaptacji tego trendu, mimo że ten trend i ta technologia może Państwu przynieść wymierne i bezpośrednie korzyści. Oprócz tego, że Państwo jako kategoria jesteście firmą technologiczną, jak wszyscy dzisiaj, to każde z technologii, które są dostępne na rynku, bezpośrednio przekładają się na Wasze funkcjonowanie.

I dotyczy to wszystkich technologii, o których jest mowa, a które pojawiają się na rynku. I podam Państwu przykład: wirtualna rzeczywistość. Na pewno Państwo słyszeli o tej technologii, bo zresztą mówi się, że 2016 r. to rok wirtualnej rzeczywistości, wszyscy najwięksi gracze, Facebook, Google, Microsoft są zaangażowani w jej rozwój, zarówno w hardware, jak i software.

I oczywiście, gdybyście mnie zapytali, jakie główne kategorie napędzają rozwój tego rynku, to ja odpowiem tak: gry i rozrywka, może trochę retail i turystyka. I teraz pytania. Ja powiedziałam, że każda technologia ma wpływ na Państwa funkcjonowanie. I faktycznie jest tak, że wirtualna rzeczywistość wpływa również na branżę ubezpieczeniową.

Jako przykład: wirtualna rzeczywistość może być wykorzystywana w działaniach komunikacyjnych, marketingowych, to, co zrobił AIG, możecie to zresztą sami przetestować, mianowicie oni sponsorują nowozelandzki zespół Rugby. I w ramach promocyjnych umożliwili taką opcję, że za pomocą wirtualnej rzeczywistości możemy razem z tym zespołem znaleźć się na boisku i odtańczyć taniec haka. To jest oczywiście działanie promocyjne, ale możemy wyobrazić sobie, że wirtualna rzeczywistość będzie miała wpływ np. na symulację wypadków samochodowych.

Czy ktoś z Państwa testował kiedykolwiek wirtualną rzeczywistość? Polecam tym z Państwa, którzy nie testowali. Bo to nazywa się wirtualna rzeczywistość, ale tak naprawdę doznania i wrażenia są takie, jakbyśmy byli w prawdziwej rzeczywistości. Ostatnio przez naukowców były przeprowadzone badania dotyczące co dzieci.

I 50% dzieci, które testowały wirtualną rzeczywistość, po tygodniu opowiedziały, że to było faktyczne doświadczenie, a nie wirtualne. Czyli dzieci nie potrafią rozróżniać tego, czy rzeczywistość jest prawdziwa, czy wirtualna, co ma kolejne konsekwencje, czyli np. wirtualna rzeczywistość być może będzie ograniczana wiekiem.

Tak jak na Facebooku mogą być dzieci powyżej 13 r. życia, tak możemy sobie wyobrazić, że z wirtualnej rzeczywistości też będą korzystać osoby od 15 lat wzwyż. Czyli mamy możliwość robienia symulacji wypadków samochodowych, żeby użytkownik poczuł, jak to jest jechać samochodem, gdzie podejmuje jakieś działanie i następnie powoduje wypadek. Były już takie rozwiązania, ubezpieczyciel Travellers zrobił taką akcję, że ubezpieczał pracowników jakiejś fabryki.

W ramach wirtualnej rzeczywistości oni byli w tej wirtualnej fabryce, następnie podejmowali różnego rodzaju ryzyka. I sprawdzano, w jaki sposób sobie z tym poradzą, np. ze spadaniem z drabiny. Ja mówię o wirtualnej rzeczywistości, bo wirtualna rzeczywistość 2016 r. należy do wirtualnej rzeczywistości, natomiast to jest jakby taka pomniejsza technologia, która będzie na Państwa wpływała, ale chciałabym Wam pokazać cztery obszary, które z mojej perspektywy będą miały ogromny wpływ na Państwa funkcjonowanie. Należy do nich sztuczna inteligencja. Jak mówię „sztuczna inteligencja”, to mam na myśli uczenie się maszynowe, deep learning, sieci neuronowe itd.

I zanim przejdę do tego tematu, to chciałam Państwu pokazać jeden wykres. Jak robiłam badanie do wspomnianego już wcześniej TrendBooka, to zadałam marketerom pytanie: „Czy zamierzacie wykorzystywać sztuczną inteligencję w swoich działaniach marketingowych?”. Ponad 70% zapytanych marketerów odpowiedziało, że nie.

I ja ich potem dopytałam dlaczego. I odpowiedzieli: „Nie widzę zastosowań”, „Nie mamy takiej potrzeby”, „Potrzebuję inspiracji”, „Nie widzę obszaru zastosowania” itd. Dlaczego, moim zdaniem, marketerzy tak odpowiedzieli.

Bo kiedy my mówimy dzisiaj „sztuczna inteligencja”, to pierwsze co nam przychodzi do głowy, to filmy hollywoodzkie jak „Terminator”, czyli roboty, które spowodują, że ludzie przestaną istnieć. Natomiast w kwietniu tego roku, czyli miesiąc temu, Facebook na swoim kongresie F8, uruchomił cały obszar botów opartych na sztucznej inteligencji, czyli doradców, asystentów, którzy mogą odpowiadać na wiele naszych różnych zapytań i problemów.

Na razie tych botów jest niewiele, bo ponad 20. Część mediów w to zainwestowało, bardzo aktywna jest branża retail, np. Zalando. Bot Zalando chce być doradcą zakupowym, czyli dawać nam rekomendację, co powinniśmy kupować. Bot eBaya mówi nam, kiedy kończy się aukcja, której być może chcemy wziąć udział, automatycznie nas powiadamia 15 min przed jej zakończeniem.

Nie będę wchodziła w cały obszar sztucznej inteligencji, bo Państwo ją wykorzystujecie chociażby do wykrywania fraudów w ubezpieczeniach, ale bardzo ważne są konsekwencje jej prowadzenia i tego, że na Facebooku boty są ogólnodostępne. To zmieni nasze i konsumentów postrzeganie botów i sztucznej inteligencji.

Doprowadzi to do takiej sytuacji, że w przyszłości każdy z nas będzie mógł sobie pozwolić – na co ja mówię konsumentów – na to, na co mogła sobie pozwolić arystokracja w XVIII w., czyli własną służbę, własnych doradców robiących za nas różnego rodzaju rzeczy, które dla nas są bardzo mało atrakcyjne. Mówi się o tym w kontekście Digital Consierge 2.0. I faktycznie powstaje cała masa wirtualnych asystentów.

I znowu mamy tu wszystkich największych graczy, którzy inwestują w wirtualnych asystentów, np. Google Now, Siri, Cortana, Facebook M – który akurat jest hybrydą, czyli łączy sztuczną inteligencję z pracą prawdziwych ludzi. To są wirtualni asystenci podejmujący różne działania, ale mamy też takich, którzy są specjalizowani w konkretnych obszarach.

I scenariusz tego będzie prawdopodobnie wyglądał tak, że będziemy mieli wirtualnych asystentów ogólnych. Czy ktoś z Państwa korzysta z któregoś z nich? Ja korzystam z Google Now. Ostatnio leciałam z Krakowa do Gdańska przez Warszawę. Miałam bardzo krótką przesiadkę w Warszawie, na którą miałam 40 min.

I w momencie kiedy wylądowałam w Warszawie na moim tablecie, na pasku powiadomień, tak jak bym normalnie dostała SMS-a, dostałam informację: „Twój samolot z Warszawy do Gdańska opóźniony jest o 50 min czy o godzinę”. I dzięki temu nie musiałam biec do bramki, bo miałam już informację, że mój samolot jest opóźniony. Ale nie dostałam tej informacji od Lotu ani lotniska, tylko z Google Now.

Mianowicie system automatycznie bez mojej wiedzy wszedł do mojego systemu mailowego, zobaczył, że mam rezerwację na ten dzień, lecę tym samolotem, następnie połączył się z systemem lotniskowym i podał mi informację bardzo szybko na pasku: „Twój samolot jest opóźniony”.

I mogłabym się przestraszyć, że on to robi poza mną, wchodzi do moich maili i czyta, ale dzięki temu nie musiałam biec, mogłam spokojnie pójść sobie na kawę, a potem do tej bramki dojść. I to są tego typu rozwiązania, my będziemy się do nich coraz bardziej przyzwyczajać.

One będą za nas podejmowały różnego rodzaju działania, które usprawnią nam życie. Jak to będzie wyglądało w ubezpieczeniach. Będziemy mieć – część firm ubezpieczeniowych testuje tego typu rozwiązania – tzw. robo-advisor, czyli nie będziemy mieć ubezpieczycieli-ludzi, tylko sztuczną inteligencję, która w jednym miejscu zbierze wszystkie informacje na nasz temat, o naszych inwestycjach, o naszym zapotrzebowaniu ubezpieczeniowym i doradzi, co powinniśmy zrobić.

Być może Państwa to trochę martwi i przeraża, ale znalazłam informację, że w zeszłym roku ukazał się pierwszy robo-lawyer, czyli robo-prawnik. Wymyślił go student z MIT, który dostał bardzo dużo mandatów za złe parkowanie.

I stwierdził, że zrobi takiego robota, który pozwoli mu automatycznie odwoływać się od tych mandatów. Kilka spraw zostało wygranych. Działa to w ten sposób, że robot zadaje nam pytania: „Gdzie parkowałeś?”, „Jak parkowałeś?”, „Jaka była powierzchnia parkowania?”. Następnie analizuje dane dotyczące kwestii prawnych i mówi: „Dobrze, ten case możesz wygrać”, i automatycznie wypełnia zgłoszenia dotyczące tego, że odwołujemy się od mandatu za złe parkowanie.

Kwota wygranych spraw za pomocą tego prawnika to 3 miliony dolarów. Zaskakujące, ale jednak to się dzieje teraz. Druga rzecz: już w 2013 r. naukowcy z Oxfordu zrobili taką symulację, badanie dotyczące tego, jakie zawody znikną w perspektywie 40 lat. Niestety, ale nie mam dla Państwa dobrej wiadomości. Wasza kategoria jest bardzo wysoko, jeżeli chodzi o ranking.

Było analizowanych 700 zawodów. Zobaczcie Państwo: ekspert ubezpieczeniowy, sprzedawca: ubezpieczeń akurat prawdopodobieństwo wynosi 92%. A tam są prawdopodobieństwa, że w perspektywie 40 lat na 99% te zawody znikną. Was może to martwić, że będziemy mieć sztuczną inteligencje, że nie będzie ludzi, że jak to jest możliwe, kiedy my jesteśmy taką branżą, która jest oparta na kontakcie z drugim człowiekiem, na ekspertyzie. Ale zobaczcie, w ilu kategoriach dzisiaj, równie odpowiedzialnych albo mniej, sztuczna inteligencja czy automatyzacja zastępuje nam ludzi.

Dzisiaj piloci przyznają się wprost do tego, że lecąc samolotem na długich trasach, po prostu śpią, bo leci za nich autopilot. Połowa się przyznaje, że śpi, nie wszyscy. Mój tato jest kapitanem statku i nie wiem, od ilu lat korzysta z autopilota, chyba że maszyna się zepsuje. Ale normalnie ma przycisk, już nie wyznacza, nie kreśli map z gwiazd, tylko ma autopilota, który to za niego robi.

Co więcej, jeżeli spojrzymy na kategorie medyczną, na lekarzy, to 80% pomiarów, których dzisiaj lekarze dokonują, dokonywanych jest zamiast nich poprzez technologie, m.in. EKG, pulsoksymetria. Watson, ten najbardziej inteligentny i zaawansowany komputer IBM, jest w stanie lepiej i szybciej niż lekarz onkolog ocenić ryzyko raka u osoby i przystosowania terapii. Czyli nie tylko Wasza kategoria się zmienia, ale automatyzacja dotyczy właściwie wszystkich branż. Czyli to był jeden scenariusz – sztuczna inteligencja.

Drugi to są autonomiczne samochody, czyli takie, które jeżdżą bez ludzi. Wydaje mi się, że za naszych czasów doczekamy takie momentu, kiedy ustawowo ludzie będą mieli zakaz jeżdżenia samochodami.

Szacuje się, że do 2024 r. autonomiczne pojazdy pojawią się na drogach, po prostu jako mniejszość będą wchodziły do mainstreamu, a do 2044 r. pojawią się na drogach jako tzw. must. Czyli ludzie będą wykluczeni z tego, żeby kierować swoimi samochodami. I zaraz powiem, dlaczego tak się dzieje. W obszarze branży ubezpieczeniowej, kiedy mówimy o autonomicznych pojazdach, samojezdnych samochodach, to główna dyskusja dotyczy tego, kto będzie ponosił odpowiedzialność za to, kiedy wydarzy się wypadek.

Przecież nie człowiek, bo on nie będzie kierował tym samochodem. Więc prawdopodobnie odpowiedzialność będzie ponosił wytwórca tego samochodu. Zresztą Google, Volvo, Mercedes powiedzieli: „Tak, jeżeli zdarzy się wypadek, to cała odpowiedzialność jest na nas”. Ale równie dobrze możemy sobie wyobrazić, że odpowiedzialność będzie po stronie dostawców internetu, bo to są samochody, które opierają się na łączności z internetem. Jeżeli jej nie będzie, to uniemożliwione stanie się nawigowanie tym samochodem, i sytuacja krytyczna będzie ze względu na dostawcę internetu. Ale my zapominamy o tym, że autonomiczne samochody nie mają wypadków.

Google testuje swój projekt autonomicznych pojazdów od sześciu lat. Mają 20 samochodów, które tygodniowo robią tyle kilometrów, ile średnio człowiek robi w ciągu roku. Jak Państwo szacujecie, w ilu wypadkach były te samochody? 20 samochodów od sześciu lat, każdy z nich robi w ciągu tygodnia tyle kilometrów, ile człowiek robi w ciągu roku. 11, przy czym żaden z tych wypadków nie był spowodowany przez system albo samochód.

Każdy wynikał z błędu człowieka. Jeden? Ten z rowerzystą? A, autobusem. Ja ostatnio śledziłam jakiś z rowerzystą, ale rowerzysta wyjechał za szybko i… Dlaczego ludzie popełniają błędy? Np. kiedy zmienia się światło z czerwonego na zielone, ludzie na maksa wciskają gaz. I samochód Googla już wie, że on w tym czasie powinien zwolnić, właśnie żeby nie wejść w kolizję z innymi samochodami.

To są akurat scenariusze zrobione przez KPMG, ale pokazują, jak do 2040 r. zmniejszy się liczba wypadków samochodowych na drogach. I oczywiście to bezpośrednio przełoży się na Państwa kategorie, mianowicie liczba ubezpieczeń samochodowych zmniejszy się nawet o 60%, czyli do 40% obecnego poziomu.

Inna kwestia, to już nie jest trend technologiczny, ale ważny, który powinniście Państwo brać pod uwagę, młodzi ludzie, czyli tzw. kategoria millenialsów, generacja Z. Oni nie mają potrzeby posiadania samochodów, bo nie kojarzy im się to z mobilnością, a z korkami, wydatkami, ubezpieczeniem itd.

W związku z tym sięgają po rozwiązania typu Uber ZipCar. Czyli nie dość, że będzie się technologicznie zmniejszała liczba wypadków – w związku z tym mniej ubezpieczeń – to jeszcze z powodu zmian społecznych, że dla młodych ludzi samochód nie jest wyznacznikiem statusu. Ale do czego zmierzam?

To nie jest tak, że rynek ubezpieczeń samochodowych przestanie istnieć. Mimo tego, że jestem technooptymistką, to zdaję sobie sprawę z tego, że każda technologia jest rozwiązaniem jakiegoś problemu, ale też generuje kolejne. I jeżeli sobie popatrzymy trochę dalej na rynek autonomicznych pojazdów, samojezdnych samochodów, to okaże się, że może nie będzie wypadków, ale za to cała masa innych rzeczy, które trzeba będzie ubezpieczyć. Pierwsza rzecz, która jest niezwykle ważna, to cyberbezpieczeństwo i tzw. cybersabotaże.

W zeszłym roku dwóch naukowców robiło eksperyment. Przejęli, zhakowali jeepa, właśnie takiego podłączonego do internetu. I co się okazało? W trakcie jazdy z małą prędkością byli w stanie wyłączyć silnik, zmniejszyć prędkość, wyłączyć hamulce, a przy dużej prędkości włączali wycieraczki, włączali, podgłaśniali muzykę, blokowali drzwi. I to, co się wydarzyło, to są realne, autentyczne zagrożenia.

Zresztą FBI w zeszłym miesiącu wydało oficjalną notę dotyczącą tego, co może się wydarzyć w samochodach podłączonych do internetu, jeżeli istnieje realne ryzyko zhakowania tego typu samochodu, w związku z tym być może nie będziemy ubezpieczali samochodów, bo one nie będą miały wypadków.

I gdybyśmy spojrzeli na kolejne scenariusze, samochody nie będą musiały być robione już w ogóle z metalu. Więc może z plastiku. Teraz samochody robione są z metalu tylko dlatego, że muszą mieć odpowiednią strefę zgniotu, żeby uratować człowieka, bo człowiek popełnia błędy. Jeżeli nie będzie wypadków, jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, że te samochody będą wyglądały zupełnie inaczej i zaczną być robione z czegoś zupełnie innego.

I to nie oznacza, że Państwo nie będziecie musieli ubezpieczać, bo będą pojawiały się kolejne problemy. Trzeci obszar to jest personalizowana medycyna. O genetyce, badaniach genetycznych mówi się bardzo dużo i od długiego czasu, tyle że jeszcze do dwóch lat temu wszystkie kwestie, które dotyczyły genetyki, były teoretyczne. My byliśmy na takim poziomie zaawansowania, że nie mogliśmy leczyć chorób genetycznych. Tutaj akurat Państwo macie fragment kodu, bo m.in. dwa lata temu zostało zastosowane rozwiązanie, które nazywa się CRISPR.

To jest bakteria, która działa trochę jak nożyczki, czyli w momencie kiedy człowiek jest chory na jakąś chorobę genetyczną albo ma zmutowany gen, który odpowiada za raka piersi, prostaty, to ona łączy się z fragmentem naszego kodu w miejscu, gdzie jest uszkodzony ten kod, bardzo precyzyjnie wycina go i zastępuje prawidłowym genem.

Zaraz dojdę do tego, jakie to ma konsekwencje dla państwa kategorii, ale jeszcze jest bardzo ważna rzecz. Mianowicie to, jak technologia spowodowała obniżenie kosztów opisywania ludzkiego genomu. Po raz pierwszy ludzki genom został opisany w 2001 r. i kosztowało to 100 milionów dolarów.

Jeżeli chcielibyśmy dzisiaj opisać swój genom, to jest to koszt ok. tysiąca dolarów. Ale szacuje się, że w perspektywie kilku lat będzie to kosztowało 100 dol. W związku z tym każdy z nas będzie mógł sprawdzić sobie, jakie ma geny, mutacje i za jakie choroby one odpowiadają.

Opisanie genomu, czyli wszystkich genów, jakie człowiek posiada… – […] nie ma to nic wspólnego z genami, 90% są to geny nieme… – To prawda, plus jeszcze dodatkowo przy zapisie genów są takie fragmenty, czyli tak jakbyśmy mieli książkę. W każdym razie jest tak, że opisy, które są między genami, trudno nam jest je poznać. Dzisiaj np. wiemy, że dwa geny BRCA1 i BRCA2 odpowiadają za mutację tych genów.

W 80% przypadków, jeżeli kobieta posada ten gen, zachoruje na raka piersi. – Może zachorować na raka piersi, nie że zachoruje. – I zaraz do tego dojdę, jakie ma to konsekwencje dla ubezpieczeń. Słyszeliśmy o Angelinie Jolie. Też miała zmutowany któryś z tych genów. Wiedząc, że może zachorować na raka piersi i jajnika, usunęła sobie obie piersi i jajniki.

Był ostatnio przypadek w USA, gdzie dziecko miało gen odpowiadający za mukowiscydozę, rodzice zgłosili to dyrektorowi podczas zapisywania dziecka do szkoły. Okazało się, że w tej szkole jest rodzeństwo dzieci chorujących na mukowiscydozę. Jest tak, że dzieci, które chorują na mukowiscydozę, nie mogą być obok siebie, ponieważ to generuje jakieś konsekwencje zdrowotne. Okazało się, że to dziecko, mimo że nie miało tej choroby i nie musiało wcale jej mieć, zostało usunięte ze szkoły. Rodzice pozwali szkołę ze względu na tzw. dyskryminację genetyczną.

I to jest obszar, który jest dla Państwa niezwykle istotny, z tego powodu, że w USA w 2008 r. została już przygotowana taka ustawa, która nazywa się Dżina (35.58), która zakazuje ubezpieczycielom wykorzystywania danych genetycznych do tego, żeby przygotowywać odpowiednie oferty ubezpieczeniowe. W Polsce dzisiaj dzwoniłam do GIODO i rzecznika ubezpieczonych, czy w Polsce takie zapisy są. Okazuje się, że są w ustawie z 2003 r., czyli wtedy, kiedy jeszcze o genetyce i o genach nie wiedzieliśmy tyle, ile wiemy dzisiaj. To oznacza, że Państwo jako ubezpieczyciele możecie próbować zmieniać ustalenia czy regulacje prawne.

Już nie mówię o perspektywie konsumenta, ale z mojej perspektywy wolałabym, aby ubezpieczyciel nie wiedział o jakichś chorobach genetycznych czy mutacjach, które mam, które mogą spowodować jakieś choroby w przeszłości, bo to oznacza, że mogłabym być w tzw. grupie wykluczonych i ubezpieczyciel mnie nie ubezpieczy. Ale z Państwa perspektywy to jest niezwykle istotne i ważne, żeby takie informacje posiadać, tym bardziej przez wzgląd na koszt sprawdzania genów.

Nawet może być tak, że możemy tylko za pomocą śliny czy pary z ust, czy tego, jak się załatwiamy w ubikacji, pozyskiwać dane na temat naszych genów albo chorób, które mamy. I czwarty obszar najbardziej kontrowersyjny, który z mojej perspektywy jest ważny, chociaż on jest najmniej opisany, to jest brak śmierci.

Jakkolwiek to brzmi, gdybym spojrzała nie z perspektywy człowieka czy filozofii, ale technologii, to wszystkie one pokazują, że my idziemy w kierunku tzw. cyborgizacji, czyli połączenia człowieka z jakąkolwiek formą technologii. Więc nawet jeżeli ktoś z Państwa ma rozrusznik serca, może być uznany za cyborga.

I kierunek, w którym my zmierzamy docelowo, jest taki, że do mechanicznego ciała będziemy mogli przeszczepić ludzką głowę, taką funkcjonującą. W zeszłym roku rozmawiałam z prezesem fundacji zajmującej się krioprezerwacją pacjentów. Polega to na tym, że osoba, która umarła, stwierdzono zgon, jest pobudzana znowu do życia, czyli przywracana jest akcja serca bez przywracania świadomości.

Następnie tej osobie odpompowywana jest krew, zastępowana jest w 80% takim płynem, który działa trochę jak nasz płyn zimą przeciw zamarzaniu szyb. I następnie temperatura tej osoby jest obniżana do – 200°C. I ta fundacja zakłada, że w przyszłości tę osobę będzie można wyleczyć z tej choroby, na którą zmarła.

Oczywiście potrzebne będą technologie, które pozwolą tę osobę przywrócić do życia. Oni mają teraz 140 pacjentów, koszty utrzymania są w tysiącach dolarów. I jak rozmawiałam z prezesem tej fundacji, to on mi powiedział, że 80% ich pacjentów to są tzw. neuropacjenci, czyli przechowywane są tak naprawdę tylko ich głowy. Czyli być może docelowo zakładają taki scenariusz, że albo do mechanicznego ciała będzie można przeszczepić ludzką głowę, albo w ogóle hodować ludzkie ciała.

I czy to jest odległa przyszłość? Jak pisałam raport, to zrobiłam sobie taką analizę, ile sztucznych rzeczy my dzisiaj mamy. Tak naprawdę możemy właściwie człowieka poskładać z różnych dowolnych elementów. Mamy bioniczne protezy, sztuczne serce, nerki, wątroby. […] W każdym razie trwają prace, nawet bodajże dwa lata temu została po raz pierwszy wydrukowana nerka na drukarce 3D, oczywiście ona nie działa, ale nie możemy kwestionować tej technologii. Nerka teraz nie działa. W każdym razie nie możemy zaprzeczyć temu, że prace nad tego typu rozwiązaniami trwają.

Taki jest stan na dziś. Stopień zaawansowania technologii jest różny, może być mniej lub bardziej zaawansowany, ale to nie oznacza, że tego nie ma. I to jest niezwykle ważne. Oczywiście możecie Państwo powiedzieć, że to nas nie dotyczy, że to będzie za 10-15 lat. I OK, ale wtedy obudzicie się trochę już za późno. Chodzi o to, by przygotowywać scenariusze na rzeczy, które nam się mogą wydarzyć w perspektywie np. 20 lat, aby być po prostu przygotowanym.

Inna kwestia, w tym roku po raz pierwszy odbędzie się w Szwajcarii we wrześniu pierwsza olimpiada cyborgów, czyli ludzi, którzy w jakiś sposób są połączeni z technologiami. Zobaczmy ten film. To nie jest perspektywa 15-20 lat, tylko to, co dzieje się dzisiaj, i sposób komunikacji tego.

Ja patrzę na te wszystkie scenariusze, rozwiązania wyłącznie z perspektywy technologii. Gdybym miała Państwu powiedzieć o technologiach, które określane są jako human enhancement technologies, czyli takich, które ulepszają człowieka, to aktualnie jest to jeden z najszybciej i najbardziej rozwijających się trendów z trzech powodów. Pierwszy jest taki, że mamy dzisiaj do czynienia ze starzejącym się społeczeństwem.

I temu nie da się zaprzeczyć. Jeżeli spojrzycie Państwo na ostatni raport GUS-u, to brzmi on tak, że jeżeli nawet wszystkim Polakom, którzy dzisiaj są w okresie rozrodczym, i kazalibyśmy mieć co najmniej dwójkę dzieci, to w perspektywie dwudziestu paru lat nie jesteśmy w stanie zatrzymać tego starzejącego się społeczeństwa. Dotyczy to nie tylko Polski, ale też Europy i świata.

Ludzie, którzy starzeją się, mają ograniczenia fizyczne, czyli trudno jest im wstać z łóżka, zejść po schodach, schylać się, natomiast intelektualnie chcą być w sile swoich możliwości. W związku z tym prawdopodobnie możemy przypuszczać, że będą oni sięgali po tego typu technologie. Już dzisiaj wszczepiane są endoprotesy, niepełnosprawni mają bioniczne nogi, ręce.

Drugi obszar, który napędza tę kategorię, to jest taki trend społeczny, który określam jako „wiecznie piękni, wiecznie młodzi”. Dzisiaj żyjemy w takiej gospodarce czy świecie, że właśnie chcemy być zawsze młodzi, piękni, bez zmarszczek, uśmiechnięci, szczęśliwi, co oczywiście też będzie napędzało tę kategorię. I trzeci obszar to jest to, że żyjemy w gospodarce opartej na wiedzy.

W związku z tym coraz więcej ludzi sięga po rozwiązania typu smart drugs pozwalające przekraczać ograniczenia intelektualne. Jednym z moich sposobów na śledzenie scenariuszy przyszłości, technologii, które będą się rozwijały, jest śledzenie prywatnych i firmowych inwestycji podejmowanych przez największych graczy z obszaru technologii.

I jeżeli spojrzycie sobie Państwo na to, co zrobił w zeszłym roku Y Combinator, jeden z najbardziej wpływowych akceleratorów czy inkubatorów technologii na świecie, to opublikował start-up request, czyli są najbardziej zainteresowani start-up’ami z jakich obszarów.

Na dziewiątej pozycji jest pozycja human augmentation, czyli technologie z obszaru ulepszania człowieka. Ale tak naprawdę poza energią wszystko – sztuczna inteligencja, robotyka, biotechnologia, farmaceutyki – jest związane właśnie z ulepszaniem ludzkiego ciała. Szacuje się, że ten rynek rośnie nawet 40% rocznie. I są trzy główne obszary, nad którymi trwają aktualnie prace.

Pierwszy to jest przekraczanie ograniczeń fizycznych zarówno ludzi zdrowych, jak i chorych. Czyli mamy osoby niepełnosprawne, które korzystają z tego typu technologii, żeby być sprawnymi, ale też po tego typu technologie sięgają ludzie zdrowi, czyli np. mamy cały obszar rozwijających się egzoszkieletów, które umożliwiają założenie takiego egzoszkieletu, dzięki czemu mamy większą siłę.

Czyli może to być wykorzystywane w logistyce albo w sprzedaży, że osoby nagle mogą podnosić ciężary, czego wcześniej nie były w stanie zrobić. W badaniu, które robiłam, 35% respondentów zadeklarowało, że zdecydowałoby się na implanty bioniczne. I to był największy odsetek wskazań.

Czyli jak pytamy ludzi: „Na jakie technologie związane z ulepszaniem człowieka byście się zdecydowali?”, to na pierwszym miejscu są implanty bioniczne na drugim technologie przeciwdziałające starzeniu, a na trzecim wszelkiego rodzaju terapie genetyczne. Drugi obszar rozwoju, jeśli chodzi o technologie ulepszające człowieka, to jest wykorzystanie tych, które pozwalają na przekraczanie naszych ograniczeń intelektualnych, czyli zwiększających naszą koncentrację, pamięć. I możemy sobie wyobrazić, że w przyszłości część zawodów, np. piloci czy chirurdzy, będą zmuszeni do zażywania tego typu technologii czy leków, żeby cały czas być w pełni swoich sił intelektualnych.

Trzeci obszar, który mnie najbardziej zaskoczył, to cała inżynieria genetyczna i edytowanie genów, czyli ta technologia CRISPR. My jako Polacy jesteśmy bardzo konserwatywnym społeczeństwem, natomiast w badaniach, które robiłam, 20% respondentów wskazało, że zdecydowałoby się na technologie związane z planowaniem potomstwa, w tym na selekcjonowanie zarodków ze względu na cechy genetyczne.

I spójrzcie Państwo na czwartą, ostatnią, kategorię związaną z ulepszaniem człowieka, z tym, że naszym scenariuszem jest to, żeby nie było śmierci, żeby przeciwdziałać starzeniu, bo dzisiaj większość chorób spowodowanych jest przez starzenie.

Jakbyśmy porównali ludzkie ciało do maszyny, to ludzkie ciało się zużywa. I trwają prace nad tym, żeby nie leczyć chorób, ale by przeciwdziałać starzeniu.

I Google powołała spółkę Calico, która ma przeciwdziałać starzeniu i zatrzymać proces starzenia się.

I w perspektywie Państwa kategorii, jeżeli weźmiemy pod uwagę ten cały czwarty scenariusz, to musicie sobie zadać pytania dotyczące tego, jak będą wyglądały ubezpieczenia. Jeszcze jeden slajd dotyczący tego, jak my jako ludzie postrzegamy tego typu technologie. Zobaczcie Państwo, nasz stosunek do nich wcale nie jest taki negatywny.

Trzy razy więcej respondentów odpowiedziało, że tego typu technologie są szansą dla rozwoju ludzkości, a 11% – zagrożeniem.

Ponad połowa respondentów powiedziała: „Trudno powiedzieć, to zależy od obszaru, w którym te technologie są wykorzystywane”. Ale tak naprawdę znowu nasz stosunek do tych technologii jest bardziej pozytywny, niż nam się mogło wydawać. I z perspektywy ubezpieczeń nasuwa się kilka pytań, a przynajmniej mi. Co z ubezpieczeniami na życie? Co z ubezpieczeniami emerytalnymi?

Czy one w ogóle będą istniały? Widzę duży potencjał dla ubezpieczeń następstw nieszczęśliwych wypadków, bo to nie oznacza, że my dążymy do tego, aby nie było śmierci, to znaczy, że ludzie w ogóle nie będą umierać. Oczywiście będą, gdy zdarzą im się jakieś dramatyczne, nieszczęśliwe wypadki. Jak w ogóle powinny być skonstruowane ubezpieczenia zdrowotne?

Kto powinien decydować o tym, co jest ulepszeniem, a co jest konieczne z perspektywy lekarza? Czy ulepszenia typu wszczepianie dodatkowych palców, które pomogą mi pisać na komputerze, czy są konieczne, czy raczej nie powinniśmy tego typu ingerencji podejmować?

Kto za to będzie odpowiadać? To jest cała masa zapytań, również takich natury etycznej. Kończąc, to, że od technologii nie uciekniemy, to wszyscy Państwo wiecie. Starałam się przez całą prezentację pokazać, że dzisiaj każdy trend, każde zjawisko oparte jest na nowych technologiach, w każdym obszarze naszej działalności, również w branży ubezpieczeń.

Ale tak naprawdę technologie nie są najważniejsze, tylko człowiek i jego potrzeby. Jest takie bardzo fajne zdanie Jamesa Tatchara (51.19), który jest futurystą i przedsiębiorcą, pisarzem. Zapytano go, jak należy prognozować przyszłość i co się w niej wydarzy, on powiedział takie zdanie: „To, co było popularne w przyszłości, będzie popularne przynajmniej tak samo długo w przyszłości”.

I teraz pytanie: jak to rozumieć? Skoro my jako marketerzy czy konsumenci widzimy, jak bardzo zmieniają się technologie, ile rzeczy się zmienia i że wszyscy cały czas biegniemy za tym białym królikiem, a on mówi, że nie, że to, co było popularne w przeszłości, będzie popularne w przyszłości.

I teraz moje wyjaśnienie, tak jak ja rozumiem to zdanie: jeżeli coś było popularne w przeszłości, to znaczy, że to opierało się na potrzebach ludzi, na tych pierwszych ludzkich potrzebach.

I tak jak technologie, narzędzia się zmieniają, tak ludzkie potrzeby się nie zmieniają. Ludzie zawsze mieli potrzebę komunikacji, w Państwa kategorii mają zawsze potrzebę bezpieczeństwa. I oczywiście tę potrzebę bezpieczeństwa możemy zapewnić im w różny sposób, za pomocą różnych technologii, ale sama potrzeba się nie zmieni. To tyle z mojej strony. Bardzo dziękuję.