Jak ubezpieczyciel stracił mnie jako klienta. Historia o pozyskiwaniu klientów na dodatkowe emerytury (MDAU 108, Kowalik Codzienny 043)

[su_note note_color=”#ffffff” note_color=”#FFFF66″ text_color=”#000000″]Dołącz do 1800 agentów. Otrzymuj porady na pozyskiwanie klientów ubezpieczeniowych. [yikes-mailchimp form=”186″][/su_note]


Dzień dobry, dzień dobry. 

Dziś opowiem Ci historię o tym, jak jedno z towarzystw ubezpieczeniowych, na własne życzenie, chyba straciło płacącego klienta. Ja nie ogarniam, ja nie wiem, ja może nie rozumiem wielu rzeczy.

Może jestem jeszcze za głupi, może się jeszcze muszę dużo nauczyć, ale po prostu nie ogarniam tego, co się stało. Już tłumaczę. 

Od ośmiu lat odkładałem na prywatną emeryturę w jednym z towarzystw. Nieważne w jakim – pomińmy, zostawmy, spuśćmy zasłonę milczenia na to. Od ośmiu lat wklejałem co miesiąc, grzecznie niemałą kwotę.

Czasami nie było łatwo, ale ten przelew na tę dodatkową emeryturę realizowałem automatycznie.

Czyli moje internetowe konto bankowe automatycznie przelewało danego dnia miesiąca odpowiednią kwotę na konto towarzystwa ubezpieczeniowego w ramach tej dodatkowej emerytury.

I ten proces, ten cykl automatycznych przelewów można ustawić, żeby trwał np. rok, dwa lata, trzy lata itd. Ja ustawiałem zwykle na 2 lata.

I niedawno dostałem powiadomienie właśnie od towarzystwa, że jest niedopłata, są braki właśnie w tych środkach przelewanych przeze mnie z tytułu tej dodatkowej emerytury.

Dostałem jeden monit, jeden list. Moja wina, oczywiście, bez dwóch zdań. Moja wina, zawaliłem. No i co zrobiłem?
 
Zrobiłem to, że oczywiście uregulowałem to zadłużenie, żeby być na zero i ponownie uruchomiłem ten automat, który co miesiąc przelewa te środki. Po kilku dniach ten przelew z tą niedopłatą do mnie wrócił i już zacząłem kombinować, że coś jest nie tak, coś się nie zgadza.

Ale myślę: „dobra, jakoś to będzie”. Nikt się ze mną nie kontaktował. Nikt – żaden agent, żadne towarzystwo. Po kilku dniach dostałem pismo z towarzystwa, że: „kończymy współpracę.

Drogi kliencie, napisz nam na jakie konto mamy przelać te wszystkie środki zgromadzone przez 8 lat”.

I myślę sobie, że w dzisiejszych czasach, kiedy tak drogie jest pozyskanie nowego klienta i mówi się, że pozyskanie nowego klienta jest kilka razy droższe od utrzymania klienta.

W czasach, kiedy drogie jest właśnie też utrzymanie klienta, w czasach, kiedy towarzystwa ubezpieczeniowe wydają grube pieniądze na pozyskanie nowych klientów.

Wydają pieniądze na reklamę, na branding, na budowanie świadomości marki, na szkolenia dla agentów ubezpieczeniowych, na kampanie internetowe, na drogie strony internetowe, na kampanie na Facebooku.

Klient, który od ośmiu lat płaci niemałe pieniądze, wierny klient, u którego zastosowano dosprzedaż – takiego klienta po prostu się jednym pismem skreśla. 

I to jest dla mnie bardzo dziwne, ja tego nie rozumiem. Moja głowa tej ekonomii i tych działań nie pojmuje. Bo kiedyś pierwszy agent, który mnie przekonał do tego produktu, dostał prowizję.

Pewnie ten agent dostawał prowizję nadal do momentu, kiedy towarzystwo stwierdziło, że nie chce mieć już mnie jako klienta. Ciekaw jestem, co ten agent czuje, myśli i nad czym się zastanawia w tej chwili, że mu ta prowizja wpada.

Ale to nic. Ja tego nie ogarniam, nie wiem. Powiedz mi proszę w komentarzu, czy to jest normalne, że tak się dzieje.

Czy to są normalne praktyki? Czy tak powinno być? Dla mnie to jest dziwne po prostu. 

I teraz tak… Pierwsze pytanie – czy ja dalej będę korzystał z prywatnej emerytury? Tak, będę. Czy ja będę dalej korzystał z tego towarzystwa? Nie, na pewno nie będę.

Czy ja wezmę teraz te pieniądze, które to towarzystwo mi wypłaci i wpłacę gdzie indziej na prywatną emeryturę i będę dalej odkładał gdzie indziej? Oczywiście, że będę.

Czy ja skorzystam z innych usług tego starego towarzystwa? Na pewno nie. Czy agent ubezpieczeniowy, który mnie pozyskał jako klienta, wie w ogóle o tym i czy on dalej otrzyma prowizję? Myślę, że nie.

Jak się nad tym grubiej, dłużej zastanowić, to podejrzewam, że problem polega na tym, że przez tych 8 lat byłem przypisany do różnych agentów z tego towarzystwa ubezpieczeniowego.

I podejrzewam, że ten obecny czy też ten ostatni, nazwijmy to, obdarował mnie mniejszą atencją, bo wykonał chyba dwa lata temu jeden telefon. 

I myślę, że rozwiązaniem tego całego wyzwania i sposobem na utrzymanie mnie jako klienta byłby po prostu jeden telefon od tego agenta.

Myślę, że towarzystwo mogłoby wysłać temu agentowi maila czy powiadomienie na zasadzie: „słuchaj, ten Kowalik spóźnił się z jedną wpłatą, sprawdź o co chodzi. 

Czy to jest temat długofalowy, że jest niewypłacalny, że np. stracił pracę, czy po prostu przelew przyszedł za późno”.

I ten jeden telefon do agenta – a agent by wykonał telefon do mnie i byśmy wyprostowali temat w pięć minut – uratowałby mnie jako klienta. Ale tego zabrakło. Widocznie jestem zbyt mało wartościowym klientem.

To jest dziwne. Dziwne, że my staramy się pozyskiwać tych klientów. Pomagam agentom – Wam – pozyskiwać tych klientów, stajemy na rzęsach czasami, kombinujemy, budujemy marki osobiste w Internecie, pozyskujemy leady, tworzymy treści pomocne klientom, idziemy frontem do klienta.

A tu tak odwrót do klienta – już nie powiem, którą częścią ciała.

Nieważne. My się skupiamy na pozytywnych. My nie rozgrzebujemy przeszłości i my idziemy do przodu. 

Dlatego po pierwsze napisz proszę w komentarzu pod tym filmem, co Ty w ogóle o tym myślisz.

Czy to jest znana Ci praktyka, że tak się dzieje? Czy to jest normalne? Powiedz – może ja jakoś zawiniłem bardziej niż to, co opisałem?

Może tak być, że popełniłem jako klient błąd. Tylko pytanie – czy obwiniamy klientów za ich błędy, czy po prostu chcemy ich utrzymać?
 
No nieważne. Napisz też w komentarzu, czy myślisz, że ten agent dowie się o tym, że stracił klienta.

I napisz też proszę w komentarzu, czy myślisz, że przez te lata ten agent, ta agentka, która mnie pozyskała jako klienta, czy ona dalej otrzymywała prowizję. To dla mnie ciekawe. 

I jeżeli jesteś ze Szczecina i uważasz, że mnie przekonasz do swojego towarzystwa ubezpieczeniowego w kontekście prywatnej emerytury, to ja chętnie się z Tobą spotkam. I może właśnie zyskasz klienta.

Fajnie? Fajnie. A jeżeli nie jesteś ze Szczecina i chcesz pozyskiwać klientów na ubezpieczenia – w tym również na prywatne emerytury – to wejdź na: MarcinKowalik.online i tam masz poradnik: 50 sposobów na pozyskiwanie klientów ubezpieczeniowych.

Ale dzień się rozpoczął. Miłego dnia, cześć.
 

4 odpowiedzi na „Jak ubezpieczyciel stracił mnie jako klienta. Historia o pozyskiwaniu klientów na dodatkowe emerytury (MDAU 108, Kowalik Codzienny 043)”

  1. Awatar Małgorzata
    Małgorzata

    Cześć Marcin, miło Cię widzieć. Przykro, że taka sytuacja miała miejsce. Nie wiem jakie to TU ale zachowało się nie profesjonalnie. Firma, z którą współpracuję, zapewne wiesz jaka, rozsyła do swoich Klientów SMS w 30-tym i 50-tym dniu zaległości z prośbą o uregulowanie składki. Również maile są wysyłane. My również dzwonimy do swoich Klientów z przypomnieniem bo różnie bywa.
    Agent, do którego zostałeś kolejny raz przypisany, może już nie pracować. Oczywiście to nie usprawiedliwia zaniedbania.
    Jeżeli chodzi o prowizję, to jest różnie. Czasem 4, czasem 8 lat jest wypłacana prowizja odnowieniowa.
    Nie jestem ze Szczecina ale to nie przeszkoda. Chętnie przedstawię Ci rozwiązania oszczędnościowe które oferuje moja firma. Pozdrawiam serdecznie Malgorzata

  2. Awatar Bułecki
    Bułecki

    Panie Marcinie,
    nie będę zachwalał Panu jakiegokolwiek TU, bo myślę że finał sprawy o którym Pan mówi byłby podobny. Problemy widzę dwa; pierwszy to my – pośrednicy, drugi to TU.
    1. Pośrednicy. Niestety, byliśmy tak wdrażani, prowadzeni przez menago, wcześniej szkoleni, a jeszcze wcześniej rekrutowani, jak byliśmy. Nie jesteśmy jakimś desantem, np. z Marsa albo innej galaktyki, tylko częścią społeczeństwa – tego społeczeństwa, które jest takie jakie jest. Nie sposób tego wątku rozwijać, bo wyszedłby elaborat. To się odbija czkawką. Organizacja pracy agenta; częściowo jeno uświadamiany chaos. Czym jest on spowodowany? Tym jw ale także brakiem wiedzy i umiejętności, gonitwą za kasą, myśleniem kategoriami „tu i teraz, ew. za rok”, dalej … jakoś to będzie, myśleniem, że skoro nikt mnie nie zmusza, a klient płaci, to…, etc. Wielu z nas „robi tylko to co musi”, czyli tylko to, co bezpośrednio wpływa na to, że płacona jest prowizja. Kolejny element; przypisywanie klientów do agenta; bywa że brak danych aktualnych by móc kontakt nawiązać, z drugiej; bariery u agenta, by ten kontakt podjąć. To temat na dłuższy wywód.
    2 ZU. Przeświadczenie, że programy, algorytmy, sztuczna inteligencja, etc. załatwią temat. Do tego mentalność pracowników central różnych szczebli, oddziałów, typowa dla „homo corporationicus” ( nie jest to zaszczytne określenie), biurokracja, słaby nadzór, karuzele kadrowe, niedostatki wiedzy, tylko pozorne słuchanie pośredników, a tak naprawdę to przeświadczenie, że nie oni ale my wiemy lepiej. Wbrew tzw. „tekstom misyjnym”, główną dominantą jest zysk, wyniki makro, statystyki. Tam się klienta pojedynczego nie widzi. Proszę pamiętać, że koszty pozyskania klienta i utrzymania, o których Pan wspomina, są nie tylko po stronie ZU ale też agenta. Prowizje „obsługowe” są zazwyczaj niskie. Kiedyś „spuszczono na mnie” sporą grupę klientów. Dla homo corporationicus problem „z głowy”. Nikt tego przed przekazaniem do mnie nie weryfikował. Ponad 2 miesiące próbowałem dotrzeć do tych ludzi, dzwoniłem, jeździłem po całym powiecie i co? Kilka osób „namierzyłem” ale rozmowy nie były „w miłej i twórczej atmosferze”, większość to były lapsy i to jakie? Pewna pani okazało się że była od dawna” na robocie” we Włoszech a jej rodzina (totalna bieda – mała chatka na skraju wsi), tj. mąż i syn byli zdziwieni że jest jakaś polisa n/ż („Panie a z czego miała niby płacić składkę?”) Miałem bardzo duże trudności aby zakończyć tą polisę. Na comiesięcznych wykazach miałem totalny śmietnik, a na takich zestawieniach pracować nie sposób, zwłaszcza że i tak dane tam zawarte nie zawsze były rzetelne. Wiele razy prosiłem aby to wyczyścić, tak bym mógł obsługiwać realnych klientów a nie wydmuszki. Bez rezultatu.
    Panie Marcinie, mógłbym tych powodów wypisać jeszcze wiele. Cały system jest źle ułożony, poprzestawiano priorytety. To tylko klientowi i części pośredników się wydaje że są ważni. Wbrew zapewnieniom, że „z troską się wszyscy pochylają na klientem”, jest dokładnie odwrotnie. Centrale spychają na nas wszystko co się da, łącznie z odpowiedzialnością za skutki tego bałaganu. Żyjemy w rzeczywistości która udaje że jest lepsza niż jest. Czasami w rozmowach o tym „pochylaniu się” nad klientem odważam się na postawienie takiego żartobliwego pytania; czy ktoś widział jakiegoś prezesa, dyrektora, który ma problemy z kręgosłupem? Sądzę że zdaje sobie Pan sprawę, że dotknął Pan problemu o wiele głębszego i szerszego, niż to co wprost powiedział w tym filmiku.

    1. Awatar Piotr Dejnarowicz

      Cześć Marcin.
      Jak dla mnie to dziwna sytuacja.
      Sam zająłem się ubezpieczeniami po spotkaniach z agentami, którzy nie słuchali co do nich mówię i starali się udowodnić mi że lepiej wiedzą czego potrzebuję. Jeden z 3 agentów przeprowadził analizę moich potrzeb w trakcie miłej rozmowy o życiu i zdobył klienta. Dziekuję Panie Mariuszu za ubezpieczenie i pokazanie mi nowych możliwości.
      Ciekaw jestem czy moje przemyślenia, że prawie 70% agentów w naszym kraju nie wykorzystuje swoje potencjału sprawdzają się również w Waszych statystykach. Nie twierdzę, że wszyscy oni sie do tego nie nadają się do pracy agenta. Może powodem jest zła rekrutacja, może złe szkolenie a może zły wybór drogi życiowej.
      Marcinie, nie jestem ze Szczecina a mimo to chciałby spotkać się z Tobą porozmawiać o życiu, rodzinie i przyszłości. O wszystkim tym CONAJCENNIEJSZE. Propozycję terminu spotkania prześle Ci emailem z tytułem „Emerytura 🙂

  3. Awatar Józef

    …to czym piiszą inni to jest prawda – przyczyn jest wiele.
    z tym ,że klient też powinien pamiętać o swoim interesie. tzn. zadzwonić do centralli frmy lub do agenta i sprawę można byłoby wyjaśnić i wszyscy byliby zadowoleni.
    Przy uruchomieniu polisy „emerytalnej” firmy pobierają opłaty wstępne – klient płaci na początku.
    Jeśli klient obrazi się na towarzystwo i pójdzie do innej firmy zapłaci ponownie koszty początkowe.
    T.U. to jest korporacja – nie można obrażać się na firmę. Za każdą decyzja stoi konkretny człowiek i budowanie relacji leży w interesie obydwu stron umowy ubezpieczenia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *