Posłuchaj mojej rozmowy z Eweliną Wasilewską o tym jak sprzedawać ubezpieczenia. Ewelina jest współautorką książki „Jak sprzedawać ubezpieczenia. 100 historii agentów ubezpieczeniowych.„
-
Jak sprzedawać ubezpieczenia. 100 historii agentów ubezpieczeniowych (ebook)121 zł (121 zł z VAT)
Poprzednia najniższa cena: 121 zł.
-
Jak sprzedawać ubezpieczenia. 100 historii agentów ubezpieczeniowych121 zł (121 zł z VAT)
Poprzednia najniższa cena: 121 zł.
Szanowni, dzisiaj przed nami przed Wami kolejna ze współautorką książki Jak sprzedawać ubezpieczenia 100 historii agentów ubezpieczeniowych Ewelina Wasilewska. Cześć Ewelina, Dzień dobry.
Cześć Marcin, Witam wszystkich bardzo serdecznie.
Bardzo się cieszę, że się spotykamy, że znalazłaś chwilę czasu. Dziękuję bardzo za to.
Że jest zaproszenie.
Że się udało znaleźć czas w kalendarzu w zabieganym czasie agentki ubezpieczeniowej. Zanim przejdziemy do tego, do tego, co nas wszystkich najbardziej interesuje, czyli spróbujemy sobie odpowiedzieć na pytanie jak Ewelina Wasilewska sprzedaje ubezpieczenia, to chciałbym, żebyś dała troszkę kontekstu tym słuchaczom, którzy jeszcze ciebie nie znają, którzy jeszcze nie przeczytali książki i którzy nie wiedzą, na jakim jesteś etapie w ubezpieczeniach i tak dalej. To powiedz proszę, na jakim etapie jesteś ze swoim biznesem ubezpieczeniowym i czym się specjalizuje? Co? Co robisz? Co lubisz robić w ubezpieczeniach?
To na początek tak. W ubezpieczeniach pracuję od ponad 20 lat, natomiast do 2021 roku ubezpieczeniami nie zajmowałam się bezpośrednio. Co się z tym wiąże, to ja szkoliłem agentów ubezpieczeniowych, sieci, dealerów, banki.
Czyli ten Bank Assurance, który jest, nazwijmy to nie tak ciepło przyjmowany i opisywany przez różnych naszych kolegów i koleżanki. To właśnie był szkolony kiedyś, kiedyś przez ciebie.
Bardzo możliwe, że był. Natomiast powiem tak z wieloma osobami udało mi się spotkać w momencie, kiedy już rozpoczęłam pracę jako agent ubezpieczeniowy. Z niektórymi nawet współpracuję. To jest bardzo fajna, bardzo owocna współpraca i bardzo, bardzo jestem za to wdzięczna, że ci agenci chcieli po prostu ze mną zacząć współpracę. Tak. Na jakim jestem etapie? Powiem tak zaczynałam od zera i to chyba też warto wspomnieć, bo to jest dosyć istotne. Ja kompletnie startując nie miałam żadnego klienta, absolutnie żadnego. Z zerową bazą wystartowałam. Pierwsze polisy to były z poleceń. Dotychczas w zasadzie do dzisiaj tych poleceń. Bardzo sobie chwalę i to też mi bardzo, bardzo pomaga w moim rozwoju. Co jeszcze z takich kluczowych rzeczy?
Czy jest jakiś konkretny rodzaj klienta, nazwijmy to strategiczny dla Ciebie? Taki idealny klient, na którego się najbardziej nastawiasz, albo który dla Ciebie jest najważniejszy rodzaj klienta, a może rodzaj ubezpieczeń?
Powiem tak zaczynałam od majątku, więc skupiałam się wyłącznie na majątku. Myślałam, że życia nigdy nie dotknę i nie będę tego robiła. Natomiast zdecydowałam się, podjęłam decyzję, że życia chcę się nauczyć i chcę to sprzedawać. Sprzedawanie życia, sprzedawanie majątku. Ogromne różnice. są kompletnie inne. Doskonale o tym wiesz. To są kompletnie inni klienci. Inni w tym kontekście, że mają inne oczekiwania. To zupełnie inaczej. Ja cały czas powtarzam i lubię to powtarzać, że ja się tego życia cały czas uczę.
Ależ to poczekaj, zanim przejdziemy do tego, ale to. Bo to jest troszkę tak, że zakładamy często. Ja mam tak samo. Niestety to jest też mój błąd, że zakładam, że słuchacze czy rozmówcy wiedzą to samo co ja. To teraz rozpakuj my troszkę zatrzymajmy się na chwilę nad tym, co powiedziałaś, że ci klienci od majątku mają inne potrzeby niż ci klienci od życia. Rozwiń tą myśl, proszę na chwilę jeszcze.
OK, Klient majątkowy to jest klient, który potrzebuje ubezpieczyć mieszkanie, dom, firmę. Tak i to jest jego cel. Potrzebuje dobrego zabezpieczenia, dobrej polisy. Na tym się skupiamy przy temacie życia. Zdarzało mi się i zresztą zdarzało mi się do tej pory, że klienci reagują różnie. To jest często tak do pewnego momentu nie potrzebuję, nie chcę, Ja jestem zdrowy, mnie się nic nie wydarzy itd, itd. Gdzieś tam próbuję tych klientów przekonać do tego, że niekoniecznie. Za chwilę, za rok, dwa ten klient nadal będzie zdrowy, nadal będzie w świetnej formie, będzie mógł wykonywać swój zawód, spełniać się zawodowo, prywatnie, podróżować. Zawsze może się wydarzyć coś, co wpłynie na to, gdzie będzie potrzebował czy kosztów leczenia, czy czy. Czy w kontekście nowotworów, zachorowań, które są ogromne, doskonale o tym wiemy i takiego wsparcia w postaci dobrej polisy będzie potrzebował. Nie ukrywam, że początki były ciężkie, natomiast teraz ja sobie już świetnie z tym radzę. Bardzo pokochałam to życie. Bardzo, bardzo dobrze mi się rozmawia z klientami, ale to też jest wynik tego, że musiałam się w tym przeszkolić, przeszkolić się dobrze, żeby wiedzieć, żeby tę wiedzę, bo to jest zupełnie coś innego.
Tak jak już wcześniej wspomniałam, ogromna różnica między majątkiem a Lubię czuć się pewnie w oczach klienta. Chcę być ekspertem, chcę być pewna tego, co mówię. Chcę być pewna tego, że rozwiązania, które proponuje, są konkretnie, dokładnie takimi, jakich ode mnie oczekuje.
Czyli co teraz? Czy to jest tak, że ty musiałaś sama przed sobą być pewna tej swojej wiedzy, tego doświadczenia, żeby, że tak powiem, odważnie to oferować klientom? Czy dobrze cię słyszę? Tak.
Dokładnie tak, dokładnie tak. Bardzo dobrze mnie słyszysz. Tak, Muszę być pewna, że to, co sprzedaję. Ja to muszę czuć po prostu. Jeżeli nie byłabym przekonana do sprzedaży jakiegoś produktu, to po prostu bym go nie sprzedawała. To jest moja decyzja. Taką decyzję podjęłam, taką drogę gdzieś tam sobie życzyłam, obrałam i tego się bardzo trzymam. Natomiast cały czas się uczę. Te produkty życiowe też się zmieniają, więc chcę być na bieżąco. To jest dla mnie bardzo ważne. Jeżeli klient do mnie dzwoni, potrzebuję porady, bo gdzieś tam coś usłyszał i chciałby dopytać. Ja świetnie się czuję i to jest naprawdę wspaniałe, że ja potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Oczywiście zdarzają się sytuacje, kiedy nie wiem. Wtedy mówię sprawdzę i wrócę do pana z informacją Tak. Ale w oczach klienta chciałabym być ekspertem. Tak, chciałabym. To jest dla mnie bardzo ważne, że klienci mi ufają, polecają mnie, wracają z innymi rzeczami do mnie, bo kupili nowy samochód, zmienili mieszkanie, dom, coś nowego się pojawiło i wiedzą, do kogo zadzwonić.
To jest naprawdę bardzo budujące i bardzo się z tego cieszę.
A powiedz, możliwe, że to powiedziałaś, ale mogą nie wyłapać. Jesteś agentką wyłączną, czy masz różne towarzystwo?
Ja nie jestem absolutnie agentem. Wyłącznym Jestem. Mam w ofercie kilkanaście towarzystw ubezpieczeniowych, także nie skupiam się na wyłączności. Nigdy nie chciałam się skupiać na wyłączności. Uważam, że mocno podcięła bym to skrzydła i nie rozwinęła, bym nie zbudowała bym tego co mam obecnie.
To teraz pomóżmy zrozumieć tym ewentualnie, którzy się zastanawiają teraz, czy być agentem wyłącznym, czy mieć czy być multi agentem to od drugiej strony. Jakie korzyści daje Ci to, że masz w ofercie różne produkty od różnych towarzystw? Versus wyłączność?
Przede wszystkim jestem bardziej konkurencyjna dla klienta, bo przedstawiając ofertę w kilku towarzystwach klientowi mam szerszy wachlarz możliwości.
Pewnie tak. Ja się czułam.
Taka do jednego towarzystwa przedstawiła bym tylko jedną ofertę i tym samym ten klient szukałby innej oferty chociażby dla porównania na rynku. Tak czy tak to robi się z innym agentem.
Jasne, to wiesz. Moje pytania może wydają się jakieś takie błahe, oczywiste, ale znowu to, co nam się wydaje oczywiste, nie jest oczywiste dla innych, naszych słuchaczy. I. Też Rolą tej książki i tych naszych rozmów w mojej opinii jest właśnie też takie czasami trochę wprost powiedzenie rzeczy oczywistych. To jeszcze ci dopowiem do tego, co mówiłaś o posiadaniu wielu produktów, różnych towarzystw. jeszcze ze swojej perspektywy. I jak? Bo ja nie jestem agentem i nie sprzedaję ubezpieczenia. Ale ja pozyskuje klientów dla agentów i widzę olbrzymią różnicę na plus dla multi agenta versus agenta wyłącznego. Jeżeli klient przychodzi i wiesz nie zawsze się wstrzelić w upodobania klienta odnośnie tego czy on woli markę X czy markę Y. Pewnie pewnie też czasami miałaś takich klientów, którzy przychodzili do Ciebie z jakąś konkretną preferencją, że np. oni chcą towarzystwo jakieś bardziej znane, powszechne niż niż mniej znane. I wtedy gdybyś nie miała tych różnych produktów ubezpieczeniowych, to byś mogła stracić tego klienta.
Oczywiście, że tak. Bardzo często się zdarza, że klient już na wstępie informuje mnie o tym, że nie życzy sobie przedstawiania oferty takiego i takiego kredytu.
Widzisz, ciekawe.
Tak więc to jest dla mnie jasna informacja omijam te produkty, którymi nie jest zainteresowany w tych towarzystwach i i przeliczam składki, dobieram oferty w innych, które go zainteresują. Ciekawe czy to czasem jest tak. Mam klientów, którzy są. Nie będę wymieniała z nazwy.
Bo to nie o to chodzi.
Chodzi Natomiast mam klientów, którzy wprost mówią proszę mi nie przedstawiać w tym towarzystwie oferty, bo mam bardzo negatywne doświadczenia. Byli klienci, którzy nawet przesyłali mi całą dokumentację dotyczącą szkody, gdzie naprawdę łapałam się za głowę, bo nie wierzyłam w to, że tak towarzystwo może zlikwidować szkodę. I rozumiem w tym momencie klientkę jak najbardziej. Dlatego chcę być konkurencyjna na rynku dla swojego klienta. Przede wszystkim zależy mi na tym, żeby wiedział, że obsłuży go kompleksowo w zakresie każdej potrzeby ubezpieczeniowej. Jeżeli on sobie nie życzy danego towarzystwa, to ja mu nie przedstawię. Przedstawię mu kilka innych ofert. Jestem przekonana o tym, że tak jak dotychczas się dzieje, klient wybierze tą tę ofertę, która będzie dla niego najlepsza i przede wszystkim, która będzie spełniała jego potrzeby.
Pewnie, pewnie dokładnie to to ja to podobnie widzę to cieszę się, że tutaj mam potwierdzenie tej mojej, tej mojej tezy. Ewelina Ja zanim jeszcze powstała książka to już już Ciebie też obserwowałem w mediach społecznościowych. Ewidentnie masz taką lekkość, zwinność w publikowaniu, w dzieleniu się swoim życiem. Przy czym mam wrażenie też, że potrafisz gdzieś tam granicę wyznaczyć. I jakoś tam swojej prywatności pilnujesz. Ale czemu o tym mówię? Mówię o tym dlatego, bo też ten Twój tekst. oczywiście nie zdradza całego tekstu, ale ten Twój tekst w książce Jak sprzedawać ubezpieczenia to historii agentów ubezpieczeniowych też dotyka tematów mediów społecznościowych. I teraz powiedz. Jak mocno ważą pozyskiwanie klientów przez internet w tym Twoim biznesie ubezpieczeniowym?
Powiem tak i tu też muszę zacząć od samego początku. Mianowicie gdzieś tam w którymś momencie założyłam tą swoją stronę ubezpieczalnia 24 h. Ewelina Wasilewska i ona tak sobie żyła swoim życiem. Fanpage Tak, tak, Fanpage. On sobie żył swoim życiem. Co jakiś czas tam coś wrzuciłam, publikowałam, natomiast kompletnie się do tego nie przykładałam. Chciałam po prostu, żeby coś tam było. I to jest tyle. Ale masa klientów też szuka sobie w tych mediach społecznościowych. W social media, agentów czy nawet porad dotyczących. Mamy przecież mnóstwo grup dotyczących ubezpieczeń. I stwierdziłam kurczę, ja muszę się nauczyć. Muszę się nauczyć przede wszystkim publikować. Nie ukrywam, że miałam na początku ogromne przeszkody, bo ile. Mam jakąś lekkość pisania. Nie składało mi się to kompletnie. Nie potrafiłam tego robić, nie potrafiłam być systematyczna. Skorzystałam ze szkoleń, które pozwoliły mi przede wszystkim nauczyć się planu publikacji. Wyobraź sobie, że ja jeden post, jeden wpis potrafiłam pisać, półtorej godziny zmieniałam treść.
Domyślam się.
To było po prostu dla mnie koszmarem. Dlatego też pewnie tego nie robiłam, ale po szkoleniach, które przeszłam, nagle po prostu wystrzeliło. Zaczęłam być systematyczna dzień w dzień. Publikacje. To mi też mocno zaowocowało zwiększeniem zasięgów. One wystrzeliły po prostu nie od razu. To nie jest tak, że pewnie jutro czy pojutrze, ale po pewnym czasie one wystrzeliły ogromnie do góry. Co więcej, zaczęłam wystawiać ubezpieczenie na Facebooku. Super! I z takiej rzeczy, z której jestem ogromnie szczęśliwa i mogę się z nią, mogę się nią podzielić, to jest to, że pierwsze ubezpieczenie na życie i to grupowe wystawiłam klientowi, który znalazł mnie na Facebooku, który mnie obserwował od jakiegoś czasu. Tak, tak, to była pierwsza moja polisa grupowa, którą wystawiłam na Facebooku. Ale czekaj.
Czy ja dobrze rozumiem, że to był jakiś czy to właściciel firmy, czy osoba w kadrach zatrudniona?
Właściciel firmy, właściciel firmy, który obserwował mnie od jakiegoś czasu, po prostu w pewnym momencie odezwał się do mnie. Nie ukrywał, że obserwuje mnie na Facebooku. Podobają mu się treści, podoba w formie. Moje posty podobają mu się bardzo w formie takiej edukacji, bo o pewnych rzeczach kompletnie nie miał pojęcia i nie wiedział. I to też bardzo lubi czytać. To jest bardzo miłe. I tak spotkaliśmy się, wystawiłam. To była pierwsza moja polisa na życie.
Taka grupowa historia.
Dla klienta z Facebooka. Nie będę ukrywać, że płakałam dwa dni, ale ze szczęścia.
Słuchaj, ale to przeżywałam.
Emocje były ogromne.
Mam tak samo za każdym razem, jak uruchamiam jakąś nową kampanię. Wiesz, zacząłem od tego, że pozyskałem klientów ubezpieczeniowych na ubezpieczenie od utraty dochodu dla lekarzy. Słuchaj, miałem tak samo, kiedy się pojawił pierwszy klient, który automatycznie powędrował do agenta. Ja też się cieszyłem jak dziecko. Mam tak samo za każdym razem. To jest świetne uczucie. Czekaj, mam dwa pytania. Bardzo nie chciałbym, żeby mi umknęły. Wiem. Pierwsze pytanie No widzisz, już drugie zapomniałem. Ale nic. Może mi się przypomni. Pierwsze pytanie Prawda jest. Potwierdź proszę. Rozumiem, że po jakimś czasie, jak już zabrałaś biegłości w publikowaniu, to zgodzisz się, że już doszłaś do momentu, w którym wymyślenie czy nawet napisanie posta to jest minuta pięć minut?
Dokładnie tak.
Dokładnie.
Powiem Ci więcej Marcin oprócz tego, że publikuje sama na swoim fanpage’u, to jeden z moich klientów poprosił mnie o prowadzenie jego strony na Facebooku i bardzo podobają mu się treści, które które publikuję i dzięki niemu robię to od kilku miesięcy. Tak, prowadzę tę stronę. Dzięki niemu on ma też nowe kontrakty, ma nowych klientów, przede wszystkich właśnie z Facebooka.
Ciekawe, Ciekawe to jest dla mnie.
Mój klient, którego obsługuję w zakresie wszystkich potrzeb ubezpieczeniowych zarówno w jego firmie, jak i prywatnych ubezpieczeń, jego rodzinę, jego najbliższych, jego znajomych nawet. Bo mam mnóstwo klientów z poleceń tego konkretnego mojego klienta. I w pewnym momencie dzwoni do mnie i prosi mnie o to, żebym poprowadziła mu stronę na Facebooku.
No to świetnie, To nie ma chyba lepszej rekomendacji. Wiesz, ja myślę, że na pewno jest też takie są też realia, że ten Facebook jakby myślę, że wieczny nie będzie. Jasne, jak każda sieć społecznościowa, nowinka i tak dalej, ale już ten skill, ta umiejętność twoja, takiego zwinnego publikowania czy tworzenia treści, to myślę, że ona jest na wagę złota i możesz to po poznaniu innej jakiejś przyszłej platformy w przyszłości będziesz mogła spokojnie. Rozwijać. Już wiem jakie miałem drugie pytanie. Strzelam w tej chwili, ale to raczej pewnie było tak, że ten Twój pierwszy klient to nie było tak, że on coś tam linkował, komentował. On pewnie ci napisał na Messengerze tak po cichutku, na boku. Zgadza się. On po.
Prostu do mnie zadzwonił.
A.
Zadzwonił tam.
Gdzie.
On obserwował. Bardzo duża, znakomita część klientów nie zostawia pod postami żadnej reakcji.
Ale to nie ma.
Żadnego znaczenia, ponieważ w algorytmach Facebooka to, że ten klient się zatrzyma i przeczyta, to już powoduje, że zwiększa zasięg organiczny. Tak więc ja nie potrzebuję tak do końca tych lajków, tych komentarzy, bo. Bo dla mnie istotne jest to, że ten klient się zatrzymał. Bardzo często w rozmowach z klientami mam tak, że widziałem u Pani taki post na Facebooku. Widziałam, widziałem. Proszę mi coś więcej na ten temat powiedzieć, bo mnie ciekawi temat takiego i takiego ubezpieczenia. Rozmawiamy, ale wracam na tego Facebooka, Wracam do tego konkretnego postu, który opublikowałam i tam nie ma żadnej reakcji, nie ma komentarza, nie ma żadnej reakcji na post tego klienta.
Ale Ewelinko bardzo się cieszę, że to mówisz, bo czy na szkoleniach, czy na konsultacjach, czy w rozmowach gdziekolwiek z ludźmi z branży jest, też staram się mówić, żebyście słuchajcie nie, nie fascynują się. Nie orientujecie się na lajki, na komentarze? Bo po pierwsze na koniec dnia najważniejsza jest sprzedaż. I to jest KPI kluczowy. A po drugie pamiętajmy proszę, że ubezpieczenie, a zwłaszcza ubezpieczenia typu życiowe i majątkowe, to jest bardzo intymna rzecz. Nikt nie będzie chciał wrócić. Większość Polaków nie będzie chciała rozpisywać się na Facebooku odnośnie tego, że ma ubezpieczenie życiowe albo ubezpieczenia majątkowe. To jest delikatny temat. Po prostu intymny, wrażliwy. Nie oczekujmy, że ludzie będą pod naszymi postami na temat ubezpieczeń się rozpisywać. Bardziej wierzę w to, że właśnie publikując na bieżąco budujemy sobie publiczność, zwiększamy liczbę tych kontaktów naszych potencjalnych klientów właśnie z naszym, nazwijmy to brzydko, przekazem reklamowym czy też z naszą marką. I dzięki temu ten Jan Kowalski coraz częściej widzi, że się znamy na tym, na czym się znamy i chętniej się z nami kontaktuje.
Ja to tak bardziej postrzegam.
Dokładnie tak. Klienci są różni. Niektórzy tylko przeglądają, inni będą komentować. Bo moi klienci na moim fanpage’u również komentują moje posty. Oni są tam obecni, To są też. Niektórzy klienci są moimi klientami, z usług których ja korzystam. Tak można to nazwać jako transakcja wiązana. Tak, ale jeżeli widzę, że mój klient ma produkt, którym jestem zainteresowana, dlaczego mam go nie nabyć, czy w jakiejś innej formie, jeżeli potrzebuję usługi, dlatego dlaczego mam nie skorzystać z niego? Jest moim klientem? Tak? To jest na przykładzie warsztatu samochodowego, którego potrzebowałam. Mój klient, któremu wystawiam ubezpieczenia. Pojechałam do niego, zadzwoniłam, najpierw umówiłam się, powiedziałam, że mam taki i taki problem. Czy pomoże mi? Nie było problemu. Skorzystam, bo jestem klientką swojego klienta.
Jeśli to można nawet odwrócić, to można odwrócić tak, że w tym warsztacie samochodowym pytasz się pana Miecia A panie Mieciu, czy pan już zadbał o przyszłość finansową pana rodziny, jak pana zabraknie? Dokładnie. Tak, Nie chciałem ci przerwać. To jest.
Coś, powiedzmy.
W takim codziennym życiu, o czym też napisałam w swojej części książki. Mamy mnóstwo sytuacji, których często nie wykorzystujemy, a szkoda, bo ja je wykorzystuję. Ja. Ja takie kluczowe opisałam. A tego jest mnóstwo, Gdzie nawet. Naprawa pieca gazowego. Przychodzi fachowiec, który naprawia piec, bo coś tam się wydarzyło, czy po prostu przychodzi regularnie konserwować ten piec. Wiadomo, przegląd robić i tak dalej. To już gdzieś był moment do tego, żeby porozmawiać o tym, ale to wychodzi tak spontanicznie i tak naturalnie. Ja go przeprosiłam, bo zadzwonił klient, musiałam odebrać i wyszło w rozmowie. Aha, to pani się ubezpieczeniami zajmuje? A bo ja nie mam o c działalności? No jak to pan nie ma o c działalności? Jak to jest możliwe? Wykonując takie usługi nigdy nie zadbałem Kurczę, do dzisiaj klient jest moim klientem i pomimo tego, że przychodzi mi ten piec co roku przegląda i ewentualnie naprawia jeśli coś tam się dzieje. To jest mój klient. Dzięki niemu mam też innych klientów, bo polecił mnie swojemu bratu, który również za moim pośrednictwem kupuje polisy.
Tak więc tak się buduje tą bazę klientów.
Świetnie! Świetnie. To właśnie to jest jedna z dobrych, takich złotych myśli z tego twojego tekstu. Ja mam tutaj taką inną złotą myśl, bo każdy tekst każdego autora ma właśnie taki. Taki cytat przeze mnie wybrany, który chciałbym, żeby właśnie w głowach czytelników czy w ogóle w percepcji nas został. W Twoim przypadku ten cytat brzmi tak Nie uciekaj jeszcze raz. Nie oczekuj jednak.
Kontaktu bezpośrednio po dodaniu.
Wpisu. Niektórzy klienci będą Cię obserwować jakiś czas, zanim zdecydują się na kontakt.
Tak, i to jest mój przykład. Uważam, że zwłaszcza nowym agentom, którzy zaczynają tą przygodę z ubezpieczeniami albo też zaczynają przygodę z social mediami, będzie bardzo pomocny. Dlaczego o tym wspomniałam? Dlatego, że w rozmowach z agentami, którzy pozakładali swoje profile, często pytają mnie dlaczego ja nie mam klientów? Dlaczego ja nie mam reakcji? Bo ja założyłem miesiąc, dwa, trzy temu i żaden klient z Facebooka do mnie nie zadzwonił. Więc to jest bardzo istotne, żeby się nie zrażać. Przede wszystkim, żeby być systematycznym.
Żeby być sobą.
I być sobą się. Autentyczność to jest podstawa w tym biznesie. Ja mocno, mocno, chcę być mocno autentyczna. Też wspomnę o tym, o czym mi powiedziała jedna klientka. Gdzieś tam byłam w lesie z psem, spotkałam łosia, wrzuciłam relację Słuchaj, jestem w lesie z psem, to nie jestem ani w pełnym makijażu oczywiście. Tak. I klientka w rozmowie telefonicznej powiedziała mi, że obserwuje mnie ze swoim mężem od jakiegoś czasu i mówi Bardzo nam się pani podoba, ale dlaczego pani jest taka prawdziwa?
No pewnie ma oporów.
Przed tym, żeby gdzieś wstawić relację na Facebooku bez makijażu.
Czy w.
Stroju sportowym nie pozuje pani po prostu? No kurczę, no tak, mi się to podobało I mówię kurczę, no po prostu fajnie, że doceniła, że powiedziała mi o tym. To było tak bardzo miło. Sprawiło mi tyle radości, że sposób, w jaki odbiera mnie klient po tej drugiej stronie monitora telefonu to jest naprawdę. To jest coś pięknego.
Bo to jest po prostu zburzona. Zostaje w ten sposób ściana, jakaś taka mentalna. I to jest olbrzymia przewaga dla agentów czy w ogóle dla profesjonalistów jakichkolwiek, którzy, którzy publikują, którzy są aktywni. To jest olbrzymia przewaga i. Od razu masz wrażenie, że znasz tego agenta, którego obserwujesz jako klient i od razu masz wrażenie, że się znacie i że jesteście znajomymi. I przez to, że zupełnie jest to inna rozmowa, nie jesteśmy umówieni na Ofiarowanie.
Tak, tak, oczywiście, że tak.
Jak najbardziej to jest. Uważam, że same pozytywy. Dlatego dlatego ja sobie mocno cenię swoją autentyczność i w zgodzie ze sobą przede wszystkim nie robię niczego. Czasem rozmawiam z agentami. Mam problem ze wstawieniem zdjęć na Facebooka. Ja mówię ale ja nie mam tego problemu. Ja jestem tak kompletnie nie fotogeniczna, mimo że uważam siebie za bardzo piękną kobietę. Ja wrzucam pierwsze lepsze, które idzie nie analizuję te takie, te takie, może te złe, te lepsze Nie, To jest dla mnie strata czasu. Nie robię.
Tego pewnie.
Także nie. No więc ja uważam, że warto. Media społecznościowe przynoszą bardzo dużo dobrego, ale właśnie pod tym kluczowym warunkiem systematyczność też, o czym chcę wspomnieć, to jest to, żeby zwracać uwagę. Ten Facebook się zmienia, social media się zmieniają, trzeba być w miarę na bieżąco. Algorytmy przede wszystkim się zmieniają. Tak? Słowa klucze tak. Więc ta systematyczność to jest jedno, ale warto też doszkolić się w tym temacie, żeby wiedzieć po prostu jakich słów użyć, które przyciągną bardziej co nowego. Przykład hashtagów. Hashtagów nie używam już od dawna. Dawna, dawna popełniałam ten błąd. Ktoś mądrzejszy, bo zawsze się uczę od mądrzejszych, szkolił mnie w tym kierunku i powiedział mi skończ z tym, bo odcinasz sobie zasięgi dzięki temu. I faktycznie po pewnym czasie zauważyłam, że one są coraz większe. Przestałam to po prostu robić tak.
Jasne, jasne. To ja. To ja się podpisuję pod wszystkim, co mądrze powiedziałaś. Mam jeszcze taką jedną myśl. Chyba najzdrowszym podejściem jest takie podejście, że. Nie ma co tracić czasu na przeglądanie takie bezproduktywne tych mediów społecznościowych. A na pewno jest sens chociaż część tego czasu w cudzysłowiu zmarnowanego na bierne konsumowanie przeznaczyć właśnie na albo jakieś testy swoje, albo na jakąkolwiek aktywności. Wtedy i wtedy możemy zacząć naprawdę wyciągać biznes z mediów społecznościowych.
Oczywiście, że tak. To jest. Świetnie powiedziałeś. Jestem tego samego zdania i dodam od siebie jeszcze. Podpisuję się pod tym. Natomiast dodam jeszcze od siebie, że przeglądając nawet te media społecznościowe, jeżeli widzę post, który umieścił mój kolega, koleżanka, agent ubezpieczeniowy, ja nie mam problemu z tym, żeby zostawić mu reakcję, bo.
Pewnie.
Tamten post, który on umieścił Nie mam problemu z tym, żeby zostawić mu komentarz, ponieważ wiem, że jemu ten mój komentarz też pomoże.
Oczywiście.
I nieważne, że on jest agentem, ja jestem agentem. Umówmy się, ten rynek ubezpieczeniowy, pomimo tego, ilu mamy agentów, jest tak ogromna przestrzeń dla każdego. Uważam, że my sobie.
Możesz.
Nie zaszkodzić, a ja bardzo lubię też pomagać. Tak więc dla mnie naprawdę nie stanowi to problemu, żeby pomóc temu agentowi. Czasem wychwytuje u innych agentów moje posty.
A to jest najlepsza oznaka uwielbienia czy też uznania.
Ale powiem tak pierwsza myśl taka Trochę mnie to zirytowało, ale za chwileczkę ochłonęłam i sobie pomyślałam skoro ktoś mnie naśladuje, to chyba jest dobrze.
Dokładnie tak.
Trzymaj.
Agent C. Zwróciłam uwagę, żeby zmieniła chociaż troszeczkę treść, bo przez to nie podniesie sobie zasięgów absolutnie. I żeby mój numer telefonu i mój adres mailowy wyrzuciła, bo zrobiła kopiuj wklej.
Także zdarza się.
Że dziękowałam za to. Kiedyś gdzieś na jakiejś grupie pewnie.
To jest chyba fajna puenta tej naszej historii. Ewelina ja Ci dziękuję bardzo za ten czas, który dałaś nam dzisiaj, a przede wszystkim, że zdecydowałaś się na wzięcie udziału w tym projekcie książkowym. Mam nadzieję, że będzie nam dane albo jeszcze gdzieś w internetach się spotkać, albo gdzieś na jakiejś konferencji. Także dzięki za Twój czas. No i cóż. Szanowni, moimi Waszym gościem była dzisiaj Ewelina Wasilewska, współautorka książki Jak sprzedawać ubezpieczenia? 100 historii agentów ubezpieczeniowych.
Dziękuję, dziękuję.
Dzięki.
Poznaj pozostałych autorów książki:
Dodaj komentarz